Reklama

Agnieszka i Wojciech wracają wspomnieniami do "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Są już 6 lat po ślubie i pięć lat po emisji programu ze swoim udziałem. Wciąż są w sobie zakochani, doczekali się córeczki Antosi, a niedługo wprowadzą się do wymarzonego domu, który zakupili w ubiegłym roku. Teraz wspominają swoje początki i to co działo się w hitowym programie TVN, a czego nie pokazały kamery.

Reklama

Agnieszka i Wojciech zdradzają sekrety "Ślubu od pierwszego wejrzenia"

Agnieszka i Wojtek zdradzają sekrety "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Właśnie wygasła umowa poufności między uczestnikami a produkcją. Bohaterowie 4. edycji postanowili podzielić się swoim punktem widzenia na temat swojego udziału w programie. Opowiedzieli m. in. o tym, jak faktycznie wyglądał moment, w którym dowiedzieli się o tym, że znaleziono dla nich partnera oraz dlaczego obecność kamer nie popsuła tej niespodzianki.

Z pierwszego odcinka z tej serii, którą Agnieszka i Wojtek publikują na swoim kanale na Youtube pt. "Życie od pierwszego wejrzenia", dowiedzieliśmy się znaczenie więcej szczegółów, o których z perspektywy widza nie mogliśmy wiedzieć.

Tutaj warto też powiedzieć, że w momencie, w którym oni informują Cię, że mają dla Ciebie męża/żonę tu się zaczyna cała tajemnica, oni nie chcą nic powiedzieć: gdzie jest ten ślub, ile osób można zaprosić, czy w ogóle będzie wesele, jak to będzie zorganizowane, co teraz, co następne, ile to będzie trwało, jak to będzie wyglądało. Nic nie mówią, dostajesz okrojone wiadomości tylko, może też przez to to jest, żeby działać zadaniowo (...)

"Ja myślę, że uczestnicy zaburzyliby harmonię, więc to było dobre" - dodał Wojciech Janik, co Agnieszka skontrowała:

Im mniej wiesz dociekasz, to oni mogą ułożyć sobie pod Ciebie plan

Tego Agnieszka ze "ŚOPW" nie wspomina najlepiej

Agnieszka Łyczakowska-Janik opowiedziała o momencie, w którym musiała udać się do Urzędu Stanu Cywilnego, by podpisać odpowiednie dokumenty jeszcze przed ślubem. Przyznała, że do ostatniej chwili nie wiedziała, gdzie jest wieziona, co wywołało w niej niepokój.

Przyjechali po mnie, był umówiony dzień, że mam sobie wziąć wolne i przyjedzie po mnie samochód z kierowcą i zabierze mnie do Urzędu Stanu Cywilnego podpisać dokumenty. Nie wiedziałam, gdzie jadę, kompletnie, nawet nie chcieli mi powiedzieć nazwy miasta. Powiedzieli tylko, żebym była gotowa z dokumentami, z dowodem osobistym i tyle. Wsiadłam do kierowcy, który był pokerface'em. Nie zamienił ze mną słowa. Zadałam mu dwa razy pytanie, on nawet mi na nie nie odpowiedział. Jechałam tak, jakbym została porwana. Aż się dziwnie czułam w tym samochodzie. Tylko cały czas z telefonem z moim bratem przyjaciółką ''Boże, ja nie wiem, gdzie ja jadę''. I tylko widziałam na gpsie.

Uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" przyznała, że gdy zobaczyła Przasnysz to odetchnęła z ulgą, z racji tego, że dobrze znała to miasto, ponieważ często przyjeżdżała tam służbowo. Z kolei Wojtek miał zupełnie inne wspomnienia związane z tym momentem udziału w ślubnym show. Jego podróż przebiegała zdecydowanie przyjaźnie:

Na szczęście mój kierowca rozmawiał ze mną, oczywiście mi nic nie zdradzał ale rozmawialiśmy, na stacjach się benzynowych zatrzymywaliśmy, paliliśmy sobie papieroska.

Jesteście ciekawi, co jeszcze zdradzą Agnieszka i Wojciech?

Zobacz także:

Reklama

Cały odcinek Agnieszki i Wojtka o udziale w "Ślubie od pierwszego wejrzenia" dostępny jest poniżej.

Reklama
Reklama
Reklama