Uczestnik "Ninja Warrior" złamał kręgosłup. Teraz zabrał głos: "Milimetr dzielił mnie od tego, by już nigdy nie stanąć na nogi"
Albert „Brudny” Lorenz, znany z programu „Ninja Warrior”, doznał dramatycznego urazu kręgosłupa w trakcie nagrań. W emocjonalnym wpisie opisał moment wypadku i zapowiedział walkę o powrót do zdrowia. Milimetr dzielił go od tragedii.

Albert "Brudny" Lorenz, znany uczestnik programu „Ninja Warrior”, doświadczył tragedii, która w jednej chwili zmieniła jego życie. Sportowiec i trener złamał kręgosłup w odcinku lędźwiowym podczas nagrywania jesiennej edycji programu. Jak podkreśla, był to „jeden ruch, jeden moment” – moment, który na zawsze pozostanie w jego pamięci.
„Milimetr od paraliżu” – sportowiec opisuje koszmarny wypadek na planie "Ninja vs Ninja"
„Pewnego dnia wszystko runęło. Dosłownie” – napisał Lorenz w emocjonalnym poście na Instagramie, ujawniając dramatyczne kulisy wypadku. Kontuzja okazała się poważniejsza, niż się początkowo wydawało. Lekarze ostrzegli, że milimetr dzielił go od całkowitego paraliżu. To oznaczałoby nie tylko koniec kariery sportowej, ale również życie na wózku inwalidzkim.
W poruszającym wpisie Lorenz nie krył emocji. Opowiedział o swojej codzienności przed wypadkiem – dni wypełnione były treningami, sportową rutyną, walką z własnymi ograniczeniami.
Każdy dzień to był rytuał: budzik przed świtem, dzieci jeszcze śpią, a ja już na sali. Treningi, Pot, Precyzja.Sport to nie był wybór. To był styl życia. Moje DNA.I miałem wszystko poukładane Kariera. Pasja. Duma w oczach moich dzieci co i żony , kiedy widzą tatę i męża, który pokonuje to, co dla innych niemożliwe
Bycie sportowcem i zawodnikiem ninja było nie tylko jego zawodem, ale całym życiem. Wypadek był nagły i nieprzewidywalny. Jeden niepozorny ruch doprowadził do złamania kręgosłupa. Albert Lorenz przyznał, że od tragedii dzielił go dosłownie milimetr.
Usłyszałem ten dźwięk. Ale nie chciałem w niego wierzyć. Pierwsza myśl Kręgosłup. Każdy z kręgów trzyma ciężar nie tylko ciała, ale i życia. Jeden z nich – dosłownie o włos nie zniszczył wszystkiego. Dosłownie milimetr dzielił mnie od tego, by już nigdy nie stanąć na nogi. Od paraliżu. Od życia na wózku. Od codziennego bólu bez końca. Od momentu, w którym nie mógłbym już podnieść swojego dziecka, pobiec za nim, wziąć go za rękę
Po dramatycznym zdarzeniu Albert Lorenz rozpoczął nowy etap życia. Powrót do domu ze szpitala był tylko początkiem długiej i żmudnej rehabilitacji. W przeciwieństwie do wcześniejszej aktywności fizycznej, teraz jego wyzwania są zupełnie inne – uczy się na nowo wstawać z łóżka, robić pierwsze kroki i żyć z bólem.
Choć jego ciało przestało być tak sprawne jak kiedyś, duch walki pozostał. Mimo że nie czuje się bohaterem, zaznaczył, że nie zamierza się poddać. Z determinacją zapowiada, że wróci – silniejszy niż kiedykolwiek.
Albert Lorenz wyznaje po wypadku: "Lekarze nie owijali w bawełnę: Masz szczęście, że żyjesz"
W swoim wpisie Albert zaznaczył, że lekarze po wypadku powiedzieli mu wprost - ma szczęście, że żyje.
Lekarze nie owijali w bawełnę: Masz szczęście, że żyjesz. Masz ogromne szczęście, że czujesz nogi i ręce .Ale to szczęście to dopiero początek.Patrzyli na mnie z niedowierzaniem Ale ja nie czułem się jak bohater. Czułem się rozbity, zdruzgotany.Bo całe moje życie – sport, ruch, siła – rozpadło się jak domek z kart.
Fani Alberta trzymają kciuki za jego szybki powrót do pełnej sprawności!
Zobacz także: