Stanley z "Sanatorium miłości" przeżył dramatyczne chwile: "Usłyszałem tylko krzyk Uli"
Stanley z „Sanatorium miłości” stał się bohaterem, ratując tonącą dziewczynkę nad Bałtykiem. Do dramatycznego zdarzenia doszło w Gąskach, gdzie spędzał wakacje z Urszulą. Ich spokojny wypoczynek zmienił się w walkę o życie dziecka. Stanley i Ula opowiedzieli o dramatycznych chwilach.

Stanley i Urszula, znani widzom z siódmego sezonu programu „Sanatorium miłości”, wybrali się na wypoczynek nad Morze Bałtyckie. Choć pierwotnie planowali wyjazd w góry, to ostatecznie zdecydowali się na Gąski. Nie mogli przypuszczać, że spokojny dzień na plaży zamieni się w dramatyczne chwile walki o życie.
Podczas relaksu nad wodą para zauważyła dwie dziewczynki bawiące się w niebezpiecznej bliskości falochronów. Urszula natychmiast zareagowała i ostrzegła dzieci, aby się oddaliły. Starszą z dziewczynek zabrał ojciec, ale młodsza, około siedmioletnia została sama. Potem wydarzyło się to...
Stanley z „Sanatorium miłości” bohaterem! Uratował dziecko przed utonięciem
W jednej chwili zabawa zamieniła się w mrożącą krew w żyłach sytuację, która gdyby nie szybka pomoc, mogłaby skończyć się tragicznie. Jak relacjonowała Urszula w rozmowie z Telewizją Polską, dziewczynkę przewróciła fala. Gdy nadeszła kolejna, dziecko zniknęło pod wodą. Urszula, świadoma zagrożenia, krzyknęła do Stanleya dramatyczne słowa: „Ratuj ją!”.
Już się tak napiła wody, że gdyby przykryła ją następna fala, to nie wiem, czy by jej nie zabrała na wieki
Okazuje się, że już wcześniej Ula z "Sanatorium miłości" ostrzegała dziewczynki przed zagrożeniem:
Nawet ostrzegłam je, by odeszły od falochronów. Po jedną, starszą, przyszedł tata i zabrał ją. Młodsza, miała może siedem-osiem lat, została sama. Ja patrzę, bum, fala ją nakryła. Dziewczynka się przewróciła. Za chwilę przyszła druga fala i była już pod wodą
Poruszające słowa Stanleya z „Sanatorium miłości”
Po akcji ratunkowej Stanley podzielił się swoimi refleksjami, które w obliczu tej sytuacji są szczególnie ważne. Okazuje się, że mama dziewczynki była przerażona tym, co się dzieje. A teraz Stanley podkreśla, jak ważne jest bezpieczeństwo:
Stałem do morza plecami, dziecko było już pod wodą po pierwszej fali, a druga już ją zabierała. Widziałem tylko włosy i usłyszałem krzyk Uli. Młoda mama stała jak wryta. Część ludzi nie zdawała sobie sprawy, co się dzieje. Wyciągając dziewczynkę z wody i czując jej rączki tak bardzo mnie ściskające, pomyślałem o swoich wnuczkach i wnukach. O bezpieczeństwie. Ludzie na plażach pamiętają, jak się ubrać, pamiętają o gadżetach, a zapominają o tym, by zapewnić sobie i bliskim bezpieczeństwo
Stanley i Urszula są przekonani, że bez tej natychmiastowej reakcji wydarzyłaby się tragedia.

Zobacz także: Marta Manowska w żałobie po śmierci uczestnika "Sanatorium miłości". Tak go pożegnała