Stanisław z "Sanatorium miłości" nie oszczędził Edmunda. Padły ostre słowa
W „Sanatorium miłości” wybuchł poważny konflikt! Stanisław z Raszyna nie szczędzi słów krytyki wobec Ediego z Żagania. Uczestnik wyznał, że widział znacznie więcej, niż pokazano w telewizji: "Można to było przeciąć wcześniej". Poznaj szczegóły tej historii, która wśród widzów budzi ogromne emocje.

- Redakcja
Program "Sanatorium miłości" cieszy się sporą popularnością, co dotychczas pozwoliło stacji TVP stworzyć aż 7 sezonów. Najnowszy emitowany jest od niedawna, jednak zdążył już wywołać ogrom skrajnych emocji wśród widzów. Jeden z uczestników, Edmund, nie cieszy się najlepszą sławą w ich oczach. Teraz sprawę skomentował inny kuracjusz, Stanisław. Nie gryzł się w język.
Fani "Sanatorium miłości" mają dość Edmunda
7. sezon "Sanatorium miłości" rodzi ogromne emocje. Szczególnie dużo mówi się o Edmundzie, który mocno podpadł pozostałym kuracjuszom. Uczestnicy reality coraz częściej skarżą się na jego zachowanie, zarzucając mu nachalność, brak taktu czy przesadne chwalenie się swoimi osiągnięciami. W pewnym momencie nawet doszło do konfrontacji między Edim a pozostałymi kuracjuszami, co doprowadziło mężczyznę do płaczu.
Sporo mówi się też o relacji Edmunda z Anią, której oświadczył się już w trzecim odcinku. Ta wówczas odrzuciła jego zaloty. Uczestniczka kilka razy mówiła mu, że nie chce stworzyć z nim romantycznej relacji, ale Edmund nie odpuszczał. W pewnym momencie doszło nawet do potężnej awantury Ani i Ediego w "Sanatorium miłości", po której Edmund wyraźnie oburzony słowami uczestniczki nagle wypalił:
nie jesteś w moim guście i do widzenia
Zobacz także: Bohaterowie "Sanatorium miłości" wystąpią w nowym show TVP. Znamy szczegóły
Stanisław z "Sanatorium miłości" dobitnie o Edmundzie
Teraz w rozmowie z Super Expressem Stanisław skomentował sytuacją Edmunda i Ani. Nie oszczędził "kolegi" z programu, podkreślając, że normalny mężczyzna w takiej sytuacji powinien się wycofać i uszanować decyzję kobiety.
Zamiast tego, według Stanisława, Edi nie zrezygnował ze swoich prób, co doprowadziło do narastającego napięcia między uczestnikami programu. Cała sytuacja, choć nie w pełni pokazana w programie, wywołała poruszenie wśród kuracjuszy i widzów.
Edi nie jest takim normalnym facetem, po prostu on wszystko czyta inaczej i każdy najdrobniejszy gest z czyjejś strony, on to w określonej sytuacji odczytuje, że to jest właśnie w stosunku do niego. No więc ona jako dziewczyna z dużą inteligencją, nauczycielka, powinna widzieć po nim, że z tym człowiekiem trzeba postępować trochę bardziej jak z dzieckiem. Po prostu od pierwszego obejrzenia trzeba mu jasno sprawę postawić, że koniec, basta i do widzenia, a nie w sumie dawać mu te jakieś sygnały, które ona mu nie dawała, ale on tak uważał i to się ciągnęło niepotrzebnie, także i on potem był frustrowany. Ona też musiała z jakimiś ostrzejszymi wypowiedziami występować, ale to było już trochę za późno. Można to było przeciąć wcześniej i nie robić niepotrzebnych spięć i dramy
Stanisław z "Sanatorium miłości" przyznaje: "Widziałem więcej"
Stanisław w rozmowie zdradził, że widział więcej zachowań Ediego, które nie zostały pokazane w emisji. Jego zdaniem, nie wszystko, co najważniejsze, trafiło do finalnej wersji programu, co mogło zmienić sposób, w jaki widzowie postrzegają uczestników.
Będąc tam oczywiście widziałem więcej, niż widać w telewizji. Ale wiele rzeczy nagrywano też osobno – tzw. ''setki'', których nie oglądałem na żywo. To już kwestia montażu. Trudno zmieścić miesiąc doświadczeń w dziesięć odcinków
Wypowiedzi Stanisława rzucają nowe światło na atmosferę panującą w „Sanatorium miłości”. To, co działo się poza kamerami, według niego było znacznie bardziej kontrowersyjne i emocjonujące, niż to, co widzowie mogli zobaczyć.
Zobacz także: Edmund z "Sanatorium miłości" nie ukrywa żalu, mówi wprost o Annie: "Ona mnie publicznie uraziła"