Marcin Miller z zespołu Boys wystąpił w filmie
Marcin Miller to niekwestionowana ikona disco polo, a jego zespół Boys od lat rozgrzewa publiczność największymi hitami. Ale czy wiedzieliście, że lider grupy ma na koncie... epizod filmowy? I to w kultowej polskiej produkcji z lat 90.!

Marcin Miller, lider zespołu Boys i gwiazda disco polo, zaskoczył fanów, pojawiając się na dużym ekranie. W filmie "Kochaj i rób co chcesz" z 1998 roku zagrał samego siebie, dając koncert w jednej ze scen – to mały, ale znaczący epizod, który pokazuje, jak silnie muzyka lat 90. przenikała do polskiej popkultury.
Marcin Miller zagrał w filmie
Nie każdy fan disco polo zdaje sobie sprawę, że Marcin Miller pojawił się w filmie "Kochaj i rób co chcesz" z 1998 roku w reżyserii Roberta Glińskiego. To właśnie wtedy wokalista Boysów, będący już bardzo popularny, zagrał samego siebie i wystąpił w roli gwiazdy estrady.
Film opowiada historię młodego księdza Jana (w tej roli Artur Żmijewski), który trafia do małej miejscowości i stara się pomagać mieszkańcom, jednocześnie mierząc się z codziennymi problemami i dylematami moralnymi. W jednej ze scen parafialna społeczność organizuje koncert, a na scenie pojawia się... Marcin Miller z zespołem Boys, rozkręcając prawdziwą taneczną zabawę. W tle wybrzmiewa oczywiście muzyka disco polo, która w latach 90. święciła triumfy w całej Polsce.
Marcin Miller o roli w "Kochaj i rób co chcesz"
Choć był to tylko krótki występ, dla fanów Marcina to prawdziwa perełka. Dziś Miller ma na koncie dziesiątki hitów i miliony fanów, a ten filmowy akcent z przeszłości tylko dodaje mu kolorytu. To również świetny dowód na to, jak mocno disco polo było obecne w polskiej kulturze lat 90., nawet na ekranie kinowym!
Czy Marcin Miller chciałby, aby nakręcono o nim film?
Jakiś czas temu powstał film o Zenonie Martyniuku pt. "Zenek". Czy Marcin Miller również chciałby, aby powstał o nim film? W jednym z wywiadów Miller mocno zaprzeczył, jakoby planował wystąpić w kinowym hicie na miarę "Zenka". Gdy podczas gali "Roztańczonego Narodowego" zapytano go, czy zgodziłby się na filmową biografię – podobnie jak Zenon Martyniuk – odpowiedział krótko i jednoznacznie:
Nie, nie, nie, nigdy w życiu… Niech inni sobie robią swoje filmy, ja tego nie potrzebuję.
Podkreślił przy tym, że choć reżyser – jego bliski znajomy – sugerował, że taki projekt mógłby być przyjazny dla jego rodziny, on sam nie jest zainteresowany. Artysta najwyraźniej ceni swoją prywatność i spokojnie kontynuuje karierę bez kamer za plecami.
Zobacz także: Marta Manowska pokazała pierścionek. "Jest ze mną"

Widzieliście kiedyś tę scenę z filmu „Kochaj i rób co chcesz”? Jeśli nie – czas odświeżyć klasykę!