Reklama

Pod koniec lat 70. XX wieku w Los Angeles dwóch ekscentrycznych przyjaciół – Bill Mumy i Robert Haimer – powołało do życia duet Barnes & Barnes. Nie mieli ambicji podbijać radiowych list przebojów, nie interesowały ich zasady komercyjnej produkcji. Zamiast tego skupili się na tworzeniu muzyki balansującej między absurdem, pastiszem i dadaistyczną estetyką. Tak powstało „Fish Heads” – utwór kompletnie oderwany od rzeczywistości, który od pierwszych sekund zabiera słuchacza w groteskowy świat śpiewanych przez vocoder dziecięcych głosów, repetytywnych fraz o „rolly-poly fish heads” i pozornie banalnych obrazów rybich głów dryfujących w zupie.

Reklama

"Fish Heads" – surrealistyczny hymn dziwności, który przeszedł do historii

Choć „Fish Heads” nigdy nie zdobyło popularności w głównym nurcie, zyskało ogromną popularność w kręgach alternatywnych, głównie dzięki audycjom radiowym Dr. Demento. Tam piosenka stała się ikoną tzw. novelty songs – utworów-zabawek, których zadaniem nie jest wzruszać, lecz zaskakiwać, bawić i niepokoić. Refren powtarzający jedno absurdalne zdanie, brak klasycznej narracji oraz dziecięcy wokal stworzyły dźwiękowy kolaż, który zapada w pamięć nie tyle dzięki melodii, co dzięki swojej nienormalności. Barnes & Barnes nie tylko wykpili muzyczne konwencje, ale i stworzyli coś, co przetrwało dekady jako swoisty kultowy artefakt undergroundowej popkultury.

Teledysk jak sen – albo koszmar

Prawdziwym dziełem sztuki okazał się jednak teledysk do „Fish Heads”, powstały dwa lata po premierze piosenki. Reżyserowany m.in. przez młodego Billa Paxtona klip przedstawia człowieka kupującego rybią głowę na targu, którą później z dumą prezentuje bezdomnemu – groteskowy kontrast podkreślony jeszcze bardziej przez teatralne ruchy aktorów i dziwaczne rekwizyty. Kamera płynnie przechodzi od surrealistycznych scen ulicznych do ujęć prawdziwych rybich łbów noszących kapelusze i uczestniczących w osobliwym tańcu. To wszystko przy akompaniamencie powtarzalnej, groteskowej melodii. Teledysk zrywa z wszelką logiką, przypominając bardziej senny majak niż narracyjne wideo – co tylko wzmocniło jego kultowy charakter i przyczyniło się do nieśmiertelności „Fish Heads” w popkulturowym imaginarium.

Zobacz także: Ten hit lat 80. do dziś śpiewa cała Polska. Na jego cześć nazwano serię poruszających filmów

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama