Tyle uratowani z „Heweliusza” otrzymali w ramach odszkodowania. Absurdalna kwota
Serial „Heweliusz” nie tylko przypomniał szokującą katastrofę polskiego statku z lat 90. Hit Netfliksa na nowo rozbudził dyskusję o przyczynach tego koszmarnego zdarzenia, a także dalszych losach ocalałych. Produkcja pokazuje historię marynarza, który po katastrofie promu w 1993 roku otrzymał odszkodowanie..., którego kwota szokuje.

Witold Skirmuntt to jeden z nielicznych ocalałych z katastrofy promu MF „Jan Heweliusz”, do której doszło w 1993 roku na Morzu Bałtyckim. Jego dramatyczna historia została przedstawiona w serialu „Heweliusz” wyprodukowanym przez Netflix. W 3. odcinku serialu widzowie mogą zobaczyć poruszającą scenę, w której grany przez Konrada Eleryka bohater stara się o odszkodowanie za utracone mienie.
Zamiast oczekiwanej sprawiedliwości i pomocy, Skirmuntt spotyka się z biurokratyczną obojętnością i urzędową niechęcią. Za wszystkie straty, które poniósł, przyznano mu kwotę 9 milionów złotych - ale w starym systemie walutowym, sprzed denominacji.
„Heweliusz” - marynarz Witold Skirmuntt otrzymał absurdalnie niskie odszkodowanie
Choć suma 9 milionów złotych może dziś brzmieć jak fortuna, w rzeczywistości - w 1993 roku - była to zaledwie nieco ponad trzykrotność ówczesnego średniego miesięcznego wynagrodzenia brutto. To wystarczało na kilka większych zakupów spożywczych. W tamtych czasach bochenek chleba kosztował wtedy około 5 tysięcy złotych, a kilogram kiełbasy – nawet 60 tysięcy złotych.
Prawdziwy absurd ukazuje przeliczenie tej kwoty na nowe złote, wprowadzone po denominacji w 1995 roku. Po przeliczeniu 9 mln starych złotych to zaledwie 900 zł. Tyle właśnie „otrzymał” w efekcie jeden z nielicznych ocalałych z największej katastrofy morskiej we współczesnej Polsce.
Serial Jana Holoubka budzi wiele emocji i pytań. Niedawno wyjaśnialiśmy, kim jest tajemnicza lekarka z „Heweliusza”. Warto wspomnieć, że wokół katastrofy pojawiło się też kilka teorii spiskowych.

Serial „Heweliusz” Netfliksa przypomniał o katastrofie polskiego statku w latach 90.
Serial „Heweliusz”, stworzony przez Jana Holoubka (reżyseria) i Kaspra Bajona (scenariusz), nie unika trudnych tematów. Produkcja pokazuje nie tylko samą katastrofę z 1993 roku, ale także to, jak wydarzenie wpłynęło na życie rodzin ofiar oraz ocalałych.
Holoubek i Bajon skupili się na ukazaniu ówczesnych realiów społeczno-ekonomicznych, z jakimi zderzyli się marynarze oraz ich bliscy. Choć serial nie jest dokumentem, stara się oddać klimat tamtej epoki i dramatyzm sytuacji. Twórcy chcieli, by widzowie odczuli niesprawiedliwość i upokorzenie, które spotkało takich ludzi jak Skirmuntt.
Na szczególną uwagę zasługuje postać kapitana Ułasiewicza, którą w serialu odegrał Borys Szyc. Aktor przyznał, że przygotowując się do roli, przeżył wiele wzruszeń - już samo uruchomienie archiwalnego nagrania z głosem prawdziwego kapitana wywołało silne emocje.
Choć serial bazuje na prawdziwych wydarzeniach, nie należy go traktować jako dokumentu. Twórcy przyznają, że wiele wątków zostało zainspirowanych rzeczywistością, ale dla potrzeb dramaturgii wprowadzono także elementy fikcyjne. Niemniej jednak historia Skirmuntta i kwestia absurdalnego odszkodowania są oparte na faktach.
Dzięki serialowi „Heweliusz” temat katastrofy promu MF „Jan Heweliusz” z 1993 roku powrócił do zbiorowej świadomości. Z jednej strony to hołd dla ofiar, z drugiej - mocny głos sprzeciwu wobec niesprawiedliwości, jakiej doświadczyli ci, którzy przeżyli.
Zobacz także: W takiej roli Tomasza Kota jeszcze nie widzieliśmy. Nowy serial HBO Max wstrząśnie widzami
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.