Polacy uwielbiali ten hit lat 80. Dzisiaj mało kto pamięta polską wokalistkę
Beata Bartelik zyskała znaczną popularność dzięki konkursowi młodych talentów. Jej umiejętności docenił szczególnie Waldemar Chyliński. Później wokalistka zaśpiewała największy przebój w swojej karierze, współpracując ze słynnym poetą i autorem piosenek. Jej utwór okazał się przebojem dekady w latach 80. Z czasem Bartelik odeszła w niepamięć.

W 1987 roku Beata Bartelik zyskała ogólnopolską popularność dzięki występowi na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. To tam zaprezentowała utwór „Sen na pogodne dni”, który w błyskawicznym tempie stał się przebojem. W czasach PRL, kiedy dostęp do muzyki był ograniczony, a festiwale muzyczne pełniły funkcję głównego kanału promocji artystów, jej piosenka porwała publiczność swoją melodyjnością i refleksyjnym tekstem.
Utwór „Sen na pogodne dni” nie tylko zachwycił jurorów festiwalu, ale przede wszystkim trafił do serc słuchaczy. Przez wiele miesięcy był jednym z najczęściej emitowanych przebojów w polskich rozgłośniach radiowych. Jego sukces uczynił z Beaty Bartelik rozpoznawalną wokalistkę i jedną z ikon tamtych czasów. Mimo że była to jej pierwsza poważna prezentacja sceniczna na tak dużą skalę, natychmiast zyskała rzeszę fanów.
Beata Bartelik wyhamowała karierę po wielkim sukcesie
Po sukcesie „Snu na pogodne dni”, który mógł być trampoliną do wielkiej kariery, Beata Bartelik zdecydowała się zniknąć ze sceny. Nie poszła śladem innych artystów lat 80., którzy po udanych debiutach regularnie nagrywali płyty i występowali na estradach. Zamiast tego wybrała życie prywatne i zawodowe poza światłem reflektorów. Rozpoczęła pracę jako pedagog, poświęcając się nauczaniu i wychowywaniu młodzieży.
Ta decyzja była zaskakująca, zwłaszcza dla fanów, którzy liczyli na kolejne utwory i występy. Jednak Bartelik świadomie zrezygnowała z presji i blasku show-biznesu, skupiając się na innych wartościach. Jej działalność zawodowa miała charakter stabilny i konsekwentny, z dala od kamer i wywiadów.
Dopiero w latach 90. Beata Bartelik zaczęła ponownie pojawiać się na scenie, choć nie w mainstreamowych mediach. Występowała w zespołach folkowych oraz wykonujących szanty, co wpisywało się w jej zainteresowania muzyczne, a jednocześnie pozwalało jej na kontynuowanie artystycznej pasji w mniej komercyjnej formie. Te występy miały jednak raczej kameralny charakter i nie przywróciły jej popularności sprzed lat.
Beata Bartelik wróciła po latach
Po latach milczenia Beata Bartelik postanowiła raz jeszcze przypomnieć o sobie szerszej publiczności. W 2019 roku wydała autorską płytę zatytułowaną „Sen na pogodne dni”. Tytuł albumu nie był przypadkowy – wokalistka postanowiła wrócić do swojego największego przeboju, prezentując jego nową wersję, wzbogaconą o świeże aranżacje i współczesne brzmienie.
Album stanowił swego rodzaju pomost między przeszłością a teraźniejszością – przypomnienie jej dawnych dokonań, ale też dowód na to, że mimo upływu lat wciąż potrafi wzruszać i trafiać do słuchaczy. Wydanie płyty było szeroko komentowane w mediach muzycznych, a fani z entuzjazmem przyjęli wiadomość o powrocie artystki. Dla wielu była to okazja, by na nowo odkryć jej twórczość i przypomnieć sobie emocje, jakie towarzyszyły premierze „Snu na pogodne dni” w 1987 roku.
Kiedy 33 lata temu nagrywałam w Studiu Radiowej Trójki piosenkę „Sen na pogodne dni”, nie wiedziałam, nie marzyłam nawet, że zwiążę z nią całe swoje życie, a kolejne pokolenia Polaków będą ją słuchać, wzruszać się przy niej lub wyznawać sobie miłość
Dzięki tej płycie Beata Bartelik udowodniła, że wartościowa muzyka nie zna granic czasowych. Choć przez wiele lat była nieobecna na wielkich scenach, jej głos i przekaz pozostały aktualne. Powrót artystki można uznać za symboliczny – to historia o sile muzyki, która potrafi przetrwać dekady i poruszać kolejne pokolenia słuchaczy.
Zobacz także: Ten hit lat 80. uratował jej karierę. Wcześniej myślała o porzuceniu muzyki