Netflix chciał mieć swój „Yellowstone”. Ten serial już wciągnął polskich widzów
„Odrzuceni” Netfliksa przyciągnęli uwagę widzów obietnicą wielkiego widowiska z Gillian Anderson i Leną Headey. Serial już podbija czerwoną platformę i cieszy się dużą oglądalnością. W pierwszych recenzjach jednak pojawiają się poważne zarzuty.

Serial „Odrzuceni” (ang. „The Abandons”) to nowa produkcja Netfliksa, która miała przywrócić popularność westernowego gatunku na platformie. Akcja serialu rozgrywa się w 1854 roku na Terytorium Waszyngtonu, a fabuła skupia się na rywalizacji dwóch rodzin o kontrolę nad miasteczkiem na Dzikim Zachodzie.
W centrum opowieści znajdują się dwie matrony: Fiona Nolan (grana przez Lenę Headey) dowodzi grupą wyrzutków, tytułowymi „Odrzuconymi”, natomiast Constance Van Ness (w tej roli Gillian Anderson) stoi na czele bogatej dynastii Van Nessów, faktycznie rządzącej miasteczkiem. Serial miał przedstawiać złożoną opowieść o moralności, władzy i rodzinnych więzach, osadzoną w surowych realiach epoki.
„Odrzuceni” - gwiazdorska obsada w serialu Netfliksa
Do sukcesu serialu miała przyczynić się imponująca obsada. Lena Headey, znana z roli Cersei w „Grze o tron”, oraz Gillian Anderson, ikona seriali takich jak „Z Archiwum X”, „Sex Education” i „The Crown”, wcieliły się w silne kobiece postacie, co zapowiadało emocjonujące widowisko.
Towarzyszyli im m.in. Lucas Till („X-Men”), Aisling Franciosi („Gra o tron”), Toby Hemingway („Czarny łabędź”), Nick Robinson („Twój Simon”), Diana Silvers („Booksmart”), Lamar Johnson („The Last of Us”) i debiutująca Natalia del Riego. Mimo tak silnego zespołu aktorskiego, serial „Odrzuceni” Netflix nie zdołał spełnić pokładanych w nim oczekiwań.

„Odrzuceni” - chaos za kulisami serialu Netfliksa
Za produkcję odpowiadał Kurt Sutter, twórca kultowych „Synów Anarchii”. Serial miał być jego wizją starcia wartości i moralnych dylematów, osadzoną w westernowej estetyce. Jednak jeszcze przed zakończeniem zdjęć Sutter opuścił projekt. Decyzja miała zapaść po obejrzeniu przez Netfliksa pierwszych wersji premierowego odcinka, który okazał się zbyt długi i musiał zostać podzielony na dwa epizody, co pociągnęło za sobą konieczność dodatkowych zdjęć.
Ani Sutter, ani Netflix nie skomentowali oficjalnie tej decyzji, ale w środowisku branżowym zaczęły pojawiać się głosy o problemach produkcyjnych. Sytuacja wskazywała na brak spójnej wizji i problemy z realizacją, co mogło wpłynąć na końcowy efekt.

Netflix chciał mieć swój „Yellowstone”, wyszło rozczarowanie?
„Odrzuceni” zadebiutowali na Netflix z dużym rozmachem, jednak reakcje krytyków były bezlitosne. Na Rotten Tomatoes serial uzyskał ocenę 29% na podstawie 21 recenzji. Widzowie ocenili produkcję na zaledwie 32%.
Hunter Ingram z TheWrap wskazał na „frustrującą potrzebę komplikowania własnej wizji”. Robert Lloyd z „Los Angeles Times” podkreślił, że mimo intensywności i brutalności, serial „wydaje się sztuczny, schematyczny”. Alison Herman z „Variety” określiła go jako „niekompletne ujęcie intrygującego pomysłu”, zaś Ben Travers z IndieWire posunął się do stwierdzenia, że to „gorsze niż wiele współczesnych produkcji”.
Daniel Fienberg z „The Hollywood Reporter” zauważył, że „Odrzuceni” są „zagadkowo skąpi, pospieszni i jakby tandetni”, a Rebecca Nicholson z „Financial Times” przyznała produkcji ocenę 3/5, określając ją jako „okropnie wciągającą operę mydlaną w najbardziej bezwstydnej odsłonie”.
Na IMDb serial uzyskał ocenę 6,3/10, co stawia go daleko za docenianymi produkcjami westernowymi, jak „Godless” czy „Yellowstone”.
Zobacz także: Netflix pokazał zwiastun 5. sezonu „Emily w Paryżu”. Ta sama bohaterka, nowe miasto i nowe problemy
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.