Reklama

Waldemar Kocoń był postacią barwną i pełną sprzeczności. Artysta estradowy, który zyskał popularność w PRL-u, pod koniec życia zaskoczył wszystkich niecodziennym testamentem. Po powrocie z emigracji w USA zmierzył się z przeszłością, traumą i chorobą. Jego decyzje dotyczące spadku oraz losu ukochanych zwierząt wywołały falę komentarzy. Co kierowało Koconiem, gdy wydziedziczał syna, a koty powierzał Olbrychskiemu?

Reklama

Waldemar Kocoń – życie artysty i powrót po 19 latach z USA

Waldemar Kocoń był gwiazdą polskiej estrady lat 70. Jego przeboje, takie jak "Jadę na urlop", "Kocham listy od ciebie" czy "Dobry to czas", uczyniły go rozpoznawalnym w całym kraju. Na początku lat 80. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zastał go stan wojenny. Przez 19 lat mieszkał w Chicago, koncertując dla Polonii.

W 2000 roku zdecydował się na powrót do Polski. Jego powrót nie przeszedł bez echa – Kocoń publicznie wyznał, że w dzieciństwie był molestowany przez księdza. To wyznanie wstrząsnęło opinią publiczną i wywołało falę komentarzy. Artysta nigdy nie unikał trudnych tematów.

Testament pełen kontrowersji – majątek dla Skolimowa, nie dla rodziny

W ostatnich latach życia Waldemar Kocoń chorował na białaczkę. Gdy dowiedział się o chorobie, postanowił uporządkować swoje sprawy. W testamencie zdecydował się na odważny krok – wydziedziczył swoją rodzinę, w tym nieślubnego syna, a cały majątek przekazał Domowi Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Ten gest był dla wielu szokiem i pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych testamentów w środowisku artystycznym.

Jednak wyjątek stanowiły jego ukochane zwierzęta. W testamencie zapisał je w opiekę Danielowi Olbrychskiemu i jego żonie, Krystynie Demskiej-Olbrychskiej. Decyzja ta odbiła się szerokim echem w mediach i wśród fanów artysty.

Dzika miłość – serwal i koty rasy savannah w domu Koconia

Waldemar Kocoń był znany z niezwykłej miłości do dzikich kotów. Po powrocie z USA do Polski przywiózł ze sobą serwala afrykańskiego. Zwierzę trafiło do jego domu już jako czterotygodniowe kocię. Artysta miał duże doświadczenie z dzikimi zwierzętami – od 1983 roku trzymał pumę i kilka serwali.

Poza serwalem miał też dwa koty rasy savannah – krzyżówki kota domowego z serwalem. Jednym z nich był Maxim, kot o egzotycznym wyglądzie i dzikiej naturze. Kocoń prowadził też hodowlę tych zwierząt.

Kot Maxim i jego tajemnicze ucieczki z Podkowy Leśnej

Po śmierci Waldemara Koconia 3 września 2012 roku w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim jego ukochany kot Maxim trafił do domu Olbrychskich w Podkowie Leśnej. Tam jednak nie zaznał spokoju. Już kilka tygodni później, we wrześniu 2012 roku, Maxim uciekł z posesji aktorów. Ogłoszenia o jego zaginięciu pojawiły się między innymi na stronie schroniska w Milanówku.

Kot kilkukrotnie znikał z domu Olbrychskich. Jedna z ucieczek trwała ponad sześć tygodni. Media w całej Polsce relacjonowały poszukiwania Maxima. Ostatecznie zwierzę wróciło, ale jak mówił Daniel Olbrychski w 2013 roku, "teraz też znika, ale już nie dłużej niż na jedną noc". Kot miał poznać okolicę i nauczyć się wracać do domu.

Żona aktora, Krystyna Demska-Olbrychska, przyznała, że rywalizuje z Maximem o uwagę w domu. „Stają z Danielem naprzeciwko siebie i prychają na siebie” – relacjonowała z uśmiechem.

Co dziś wiadomo o ukochanych zwierzętach Waldemara Koconia?

Oprócz Maxima Kocoń miał jeszcze kotkę Aidę, również rasy savannah, która znalazła nowy dom jeszcze za życia artysty. Trzeci z jego pupili – serwal Rexus – początkowo trafił do zoo, lecz nie odnalazł się w nowym środowisku. Finalnie Krystyna Demska-Olbrychska znalazła mu nowy, bezpieczny dom.

Co dziś wiadomo o Maximie? W 2016 roku, w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim", Daniel Olbrychski przyznał, że wraz z żoną opiekują się dwoma końmi, dwoma kotami (w tym Maximem) oraz psem rasy york. To ostatnia znana publicznie wzmianka o zwierzęciu. Jeżeli żyje, Maxim miałby dziś około 14 lat.

Waldemar Kocoń został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Pozostawił po sobie nie tylko muzyczne dziedzictwo, ale również nietypowy testament, który do dziś budzi emocje.

Zobacz także:

Reklama
Testament Waldemara Koconia zaskoczył wszystkich
Testament Waldemara Koconia zaskoczył wszystkich/MIECZYSLAW WLODARSKI/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama