Zbigniew Suszyński nagle znalazł się w druzgocącej sytuacji. Nie widział innego wyjścia, musiał to zrobić
Zbigniew Suszyński, aktor znany z filmu "Młode wilki", wstrząsnął fanami swoim wyznaniem. Choć był rozchwytywany i grał 40 spektakli miesięcznie, zarabiał jedynie równowartość 22 dolarów. Mieszkał w 18-metrowym pokoju i zmuszony był dorabiać fizycznie w Norwegii.

Zbigniew Suszyński, znany szerszej publiczności przede wszystkim z kultowej roli w filmie "Młode wilki", ujawnił w wywiadzie dla Plejady kulisy swojego życia zawodowego. Mimo rozpoznawalności i stałej obecności na planach filmowych i teatralnych, aktor przez wiele lat zmagał się z poważnymi problemami finansowymi.
W jednym z najbardziej szokujących momentów rozmowy zdradził, że przez długi czas żył w 18-metrowym pokoju, posiadał tylko jedną parę dżinsów, a jego córka musiała zamieszkać u babci. Co więcej, mimo iż grał aż 40 spektakli miesięcznie, zarabiał jedynie równowartość 22 dolarów.
Dorabiał w Norwegii, gdy inni odbierali nagrody
Trudna sytuacja finansowa zmusiła Suszyńskiego do podjęcia pracy fizycznej. Aktor wyjechał do Norwegii, gdzie zatrudnił się przy rozrzucaniu słomy. W rozmowie z Plejadą wspomniał, że ludzie z Zachodu nie mogli uwierzyć, że rozpoznawalny aktor z Polski wykonuje tak ciężką i prostą pracę fizyczną.
Wspomina też, że w czasie, gdy film "Ostatni dzwonek" z jego udziałem został wyróżniony na międzynarodowym festiwalu, nie mógł pojechać na ceremonię wręczenia nagród, bo był akurat w pracy w Norwegii. Organizatorzy festiwalu byli zszokowani, że Suszyński odmówił ze względu na... konieczność rozrzucania słomy.
"Grałem 40 spektakli i nie miałem za co żyć" – szokujące wyznanie aktora
Choć Suszyński nie ukrywa, że miał wiele ról na swoim koncie, przyznaje, że nie wszystkie pamięta. Karierę aktorską rozpoczął już po pierwszym roku studiów w łódzkiej filmówce i od tamtej pory nie narzekał na brak zleceń. Jak sam podkreśla, wielu jego kolegów przeżywało momenty kryzysu zawodowego, jednak jego telefony wciąż dzwoniły.
Mimo ciągłej pracy, sytuacja finansowa nie była kolorowa.
Mimo że byłem wziętym i popularnym aktorem - nie miałem za co żyć. Chodziłem w jednej parze dżinsów, żyłem w 18-metrowym pokoju, moja córka mieszkała u babci. To żenujące, ale tak to wtedy wyglądało. Grałem miesięcznie 40 spektakli i zarabiałem za to - w przeliczeniu - 22 dolary. Przecież to na nic nie starczało. Musiałem więc dorabiać fizycznie. Zresztą nie ja jeden. Na promach czy lotniskach spotykałem wielu kolegów po fachu - dziś wybitnych aktorów
Aktor o swojej emeryturze
Zbigniew Suszyński nie planuje jeszcze zakończenia kariery aktorskiej. Choć zbliża się do 65. urodzin, zapewnia, że nie myśli o emeryturze.
Dopóki zdrowie mi na to pozwoli, chcę uprawiać ten zawód. (...) Przy moim temperamencie trudno byłoby mi usiedzieć w miejscu. Nie wyobrażam sobie takiej stereotypowej emerytury
Uważa się za aktora niewykorzystanego i niedocenionego. Ma poczucie, że stać go jeszcze na wiele i chętnie pokazałby to podczas zdjęć próbnych.

Zobacz także: Tak wygląda Klara Lewandowska. Anna Lewandowska pokazała twarz córki