Reklama

Po niemal dwóch latach od dramatycznego dnia, w którym Sylwia Peretti straciła syna, emocje nadal są świeże, a każde kolejne pożegnanie przywołuje bolesne wspomnienia. Tym razem Peretti zabrała głos po pogrzebie Dominika — chłopaka, który również odszedł zbyt wcześnie. W szczerym wpisie opisała moment, w którym matczyne dusze, rozdarte przez stratę, połączyły się we wspólnym bólu.

Reklama

Sylwia Peretti w żałobie po stracie bliskiej osoby

Sylwia Peretti, znana z udziału w programie "Królowe życia", przeżyła jedną z największych tragedii, jakie mogą spotkać matkę — śmierć swojego syna, Patryka. Chłopak zginął w dramatycznym wypadku samochodowym, który miał miejsce w Krakowie w lipcu 2023 roku. Na pewien czas celebrytka wycofała się z życia publicznego, ale teraz wróciła i dba o pamięć swojego dziecka. Jakiś czas temu Sylwia Peretti ze łzami w oczach wspominała zmarłego syna, a przy kolejnym pogrzebie znów wróciła do bolesnych doświadczeń. Celebrytka zdradziła na swoim profilu na Instagramie, że zmarł chłopak, którego śmierć mocno ją poruszyła.

Choć serce pęka, wiem, że jego wesoła dusza jeszcze długo będzie się ze mnie śmiać — tam, u góry. Dominik był jednym z tych, którzy potrafili rozśmieszyć nawet ciszę. Mam tylko nadzieję, że nigdy nie zabraknie mu tam słodyczy, które tak uwielbiał. Wiem, że synek będzie mu tam gotował i piekł najlepsze ciasta — i że będą zgranym towarzystwem. Za każdym razem, gdy jestem na pogrzebie, czuję też dziwny spokój. Ja już wiem, że to nie jest koniec. Całym sercem jestem dziś z jego bliskimi. Do zobaczenia, Dominik. Uściskaj ode mnie Patryka
napisała Peretti.

Sylwia Peretti w rozpaczy

Sylwia Peretti wciąż zmaga się z niewyobrażalnym bólem po stracie syna Patryka, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Dlatego celebrytka tak bardzo rozumie ból mamy Dominika, z którą miała okazje uścisnąć się na pogrzebie. Sylwia nie tylko opłakuje własnego syna, ale także solidaryzuje się z inną matką po stracie — wspólnota bólu staje się dla niej siłą. Jej słowa poruszają do głębi i przypominają, że żałoba to nie moment, lecz proces trwający całe życie.

Zamiast wracać do Krakowa, pojechałam do Sopotu. Tam, gdzie kończy się ląd, a morze potrafi unieść krzyk duszy. Wracałam z pogrzebu Dominika. W walizce wiozłam ciszę po ostatnim pożegnaniu. W sercu - ranę, która krwawi od prawie dwóch lat. Bo jak pogodzić się z tym, że już nigdy nie przytulę własnego dziecka? Dziś, kiedy przytuliłam jego mamę, poczułam, że nasze dusze przytuliły się mocniej niż nasze ciała. Na moment były jednością. Jedną duszą rozdartą przez śmierć. I dlatego o północy usiadłam na zimnym piasku. Zapaliłam dwa światełka — jedno dla Ciebie Synek. I drugie dla Ciebie Dominik. Bo tam, gdzie kończy się ląd, może zaczyna się droga... do Was.
napisała następnego dnia Sylwia Peretti.

Zobacz także:

Reklama
Sylwia Peretti znów pogrążona w żałobie
Instagram @sylwia_peretti
Sylwia Peretti znów pogrążona w żałobie
Instagram @sylwia_peretti
Reklama
Reklama
Reklama