Reklama

Sandra Hajduk-Popińska, znana dziennikarka telewizyjna, podzieliła się szokującą historią w programie „Dzień dobry TVN”. Opowiedziała o brutalnym mailu, który otrzymała od nieznanej wówczas osoby. Wiadomość zawierała groźby śmierci i gwałtu, a także szczegółowe informacje dotyczące miejsca jej zamieszkania i groźby porwania.

Reklama

To, co najbardziej wstrząsnęło dziennikarką, to dokładność i brutalność opisu. Wiadomość była napisana agresywnym językiem, sugerującym realne zagrożenie dla jej życia i bezpieczeństwa.

Sprawa zgłoszona na policję. Hajduk-Popińska miała ochronę przez dwa tygodnie

Sandra Hajduk otrzymała niepokojącego maila. Po drugiej stronie komputera siedział ktoś, kto życzył jej samych najgorszych rzeczy- śmierci, gwałtu.

Moja historia nie do końca jest historią stalkingu jako takiego, bo to nie było uporczywe nękanie przez dłuższy czas, to był jednorazowo wysłany, bardzo brutalny e-mail. Ja nawet nie wysłałam wam go, żebyście się zapoznali, bo jest tak obrzydliwy, napisany takim agresywnym językiem, tam padają groźby śmierci, gwałtu, ze szczegółami: gdzie mieszkam, gdzie ta osoba mnie znajdzie, dokąd mnie wywiezie

Dziennikarka bez wahania, tuż po otrzymaniu wiadomości zgłosiła sprawę na policję. Uznając, że sytuacja może być naprawdę niebezpieczna, podjęto natychmiastowe działania.

W momencie, kiedy ja dostałam tego maila, ja od razu poszłam na policję. (...) Ja przez dwa tygodnie wychodziłam z budynku z ochroną, bo realnie bałam się tego, że ta osoba (...) może zrobić mi krzywdę
- dodała.

Prokuratura reaguje: akt oskarżenia przeciwko autorce wiadomości

Po kilku tygodniach śledztwa, Hajduk-Popińska otrzymała list z prokuratury. W piśmie poinformowano ją, że względem sprawczyni wysłano akt oskarżenia.

Dwa tygodnie temu dostałam list z prokuratury z informacją o tym, że wysłano względem tej osoby, jak się okazuje, kobiety, akt oskarżenia. Co ciekawe, ona przedstawiała się w mailu jako kobieta pod innym imieniem. Okazało się, że to jest kobieta, która nazywa się inaczej. (...) Ja wciąż chcę wierzyć, że to nie była ona. (...) Jest mi trudno uwierzyć w to, że ktoś takie rzeczy może napisać drugiej osobie. Starałam się nie kontaktować, zresztą ta kobieta ma na tyle popularne nazwisko, że próba wyszukania jej gdziekolwiek w mediach społecznościowych to jak igła w stogu siana

To wydarzenie nie tylko wstrząsnęło samą dziennikarką, ale również zyskało szeroki rozgłos medialny. Pokazuje to, jak poważne konsekwencje może mieć hejt w sieci, zwłaszcza gdy przybiera formę gróźb karalnych.

Dramat w „Dzień dobry TVN” – relacja dziennikarki poruszyła widzów

Opowieść Sandry Hajduk-Popińskiej poruszyła widzów „Dzień dobry TVN”. Jej relacja była szczera, pełna emocji i lęku, który towarzyszył jej przez wiele dni. Wystąpienie dziennikarki uwypukliło, jak niebezpieczny może być hejt i jak ogromny wpływ może mieć na psychikę osoby publicznej.

W czasie, gdy media społecznościowe pozwalają na anonimowe ataki, historia Hajduk-Popińskiej jest mrożącym krew w żyłach przypomnieniem, że za każdą wiadomością kryje się realna osoba – zarówno ofiara, jak i sprawca.

Temat bezpieczeństwa dziennikarzy w mediach zyskuje na znaczeniu, a przypadek Hajduk-Popińskiej może stać się punktem zwrotnym w dyskusji o potrzebie większej ochrony osób publicznych przed przemocą w sieci.

Zobacz także:

Reklama
Sandra Hajduk You Can Dance
fot. Artur Zawadzki/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama