Dantejskie sceny na pokładzie samolotu! Sandra Hajduk grzmi po tym, co tam zobaczyła

Sandra Hajduk, znana prezenterka programu „Dzień Dobry TVN”, przeżyła na pokładzie samolotu doświadczenie, które wyraźnie ją poruszyło. Wracając do Polski tanimi liniami lotniczymi, dziennikarka natknęła się na grupę pasażerów, których zachowanie opisała jako „niewiarygodne”.

Sandra Hajduk w ogniu emocji po locie do Polski

Na swoim InstaStory podzieliła się bezpośrednią relacją z pokładu, nie szczędząc mocnych słów.

To, ile kompletnie pijanych, zachowujących się jak bydło, śmierdzących alkoholem (i nie tylko), ludzi leci takim lotem, to jest niewiarygodne

Jej wpis natychmiast wywołał falę reakcji, a emocjonalny ton zdradzał wyraźnie, że sytuacja była dla niej wyjątkowo trudna do zniesienia. W swojej relacji Sandra Hajduk opisała szczegóły sytuacji na pokładzie tanich linii. Jak podkreśliła, problemem nie było jedynie głośne zachowanie współpasażerów, lecz także ich stan trzeźwości i zapachy unoszące się w kabinie samolotu. Alkohol, według prezenterki, był wyczuwalny aż nadto, a obecność nietrzeźwych osób miała wpływ na komfort i bezpieczeństwo lotu.

Zobacz także: Zdjęcie u Bardowskiej z "Rolnika" nie pozostawia złudzeń. Fani piszą o ciąży

Ostrzeżenie dla linii lotniczych

W dalszej części swojego wpisu dziennikarka nie ograniczyła się jedynie do krytyki pasażerów. Zdecydowanie zwróciła się również przeciwko przewoźnikowi, podkreślając brak odpowiedniej kontroli na etapie wejścia na pokład.

Super, że mierzycie ludziom walizki podręczne w jakichś upokarzających stelażach, szkoda, że nie weryfikujecie trzeźwości pasażerów

Słowa te odnoszą się do procedur stosowanych przez tanie linie, które często skupiają się głównie na sprawdzaniu wymiarów bagażu podręcznego, pomijając inne aspekty, takie jak stan pasażerów. Hajduk jednoznacznie sugeruje, że kontrola trzeźwości powinna być standardem, zwłaszcza w przypadku lotów, na których notorycznie pojawiają się problemy z nietrzeźwymi osobami.

W kolejnej relacji Hajduk napisała:

Stewardessy i stewardzi nie radzą sobie z taką sytuacja. Ci byli bardzo młodzi, ewidentnie próbowali wybrnąć z żenującego zachowania pijanych osób żartem, ale co gdyby trafiła się osoba pijana i agresywna? I nie, to że to tanie linie lotnicze to NIE jest argument. Bezpieczeństwo powinno dotyczyć WSZYSTKICH lotów. Skoro można wyrzucać kanapki i kremy, bo stanowią zagrożenie podczas security check, to można też nie wpuszczać na pokład pijaków

Traumatyczne chwile u Małgorzaty Rozenek

Dramat nie ominął ostatnio również Małgorzaty Rozenek. Celebrytka wraz z mężem Radosławem Majdanem i dziećmi – Tadeuszem i Heniem – planowała rodzinne wakacje w Antalyi. Wszystko zaczęło się od zapomnianego pokrowca na marynarki. To on wywołał lawinę niefortunnych zdarzeń. W zamieszaniu zniknęła walizka kabinowa, za którą odpowiadał Tadeusz. Jej brak zauważono dopiero w ostatniej chwili, już po wejściu na pokład samolotu.

W emocjonalnej relacji Małgorzata Rozenek-Majdan opisała, jak dosłownie "wyskoczyła z prawie lecącego samolotu", by szukać walizki. Przebiegła przez wszystkie bramki bezpieczeństwa w nadziei, że uda się ją jeszcze odzyskać. Celebrytka przypomniała sobie, że w walizce znajdowały się jej buty, co dodatkowo zmotywowało ją do działania.

Prawdziwy dramat rozpoczął się jednak w momencie, gdy Rozenek-Majdan uświadomiła sobie, że w panice zabrała kosmetyczkę, w której znajdowały się paszporty całej rodziny. W efekcie Radosław Majdan i dzieci – mimo że technicznie mogli lecieć – zostali poproszeni o opuszczenie pokładu, ponieważ bez dokumentów nie mieli możliwości przekroczenia granicy.

Czas uciekał, a samolot nie mógł wystartować bez uporządkowania tej sytuacji. Rodzina Rozenek-Majdan musiała opuścić pokład, co oznaczało utratę rezerwacji i niemożność wylotu zgodnie z pierwotnym planem.

Zobacz także: Najpierw dramatyczne sceny na lotnisku, a teraz takie wieści. Małgorzata Rozenek już tego nie kryje